niedziela, 13 marca 2016

Spodnie moro


Gdy ociągałam się z uszyciem kurtki moro, powstały spodnie. Ciężko było mi zabrać się za jej szycie, ale szybko chciałam uszyć coś z tego materiału. Podjęłam wyzwanie, pierwszy raz uszyłam spodnie. Według planu miały być luźne, a nie dopasowane. Rzeczywiście takie były, wykrój się udał, praca się udała. Wszystko było w porządku, nie miałam nawet żadnych problemów w trakcie szycia. Dlaczego więc, spodnie wyglądają jak leginsy? Wyprałam je. Tak... Właśnie dlatego zmieniły swój kształt - zmniejszyły się w praniu. Nie bardzo wiem co zrobiłam źle piorąc je, prawdopodobnie użyłam zbyt ciepłej wody. Na domiar złego po wyschnięciu okazało się, że odrobinę straciły kolor i wyblakły. Materiał widocznie nie był najlepszej jakości, ale moja wiedza na temat prania też nie jest najlepsza. Kurtkę wyprałam już w zimnej wodzie, nie zmniejszyła się i nie wyblakła. Czyli problem tkwił w temperaturze.


Na szczęście spodnie wyglądają całkiem dobrze.
Powstały na wzór spodni dresowych... taak, przemilczmy ich wygląd końcowy... W każdym bądź razie, nie spodziewałam się, że tak łatwo szyje się spodnie. Uszyłam je chyba w jeden dzień. Nie mają żadnych zamków ani guzików, trzymają się na gumce. Nogawki też są w ten sposób zakończone. Miały ściągać materiał, ale teraz właściwie nie muszą... Dodałam jeszcze kieszenie naszyte na spodnie.
Mimo wszystko, muszę przyznać, że podoba mi się efekt końcowy. Przede wszystkim, są na prawdę strasznie wygodne. Mogłabym w nich chodzić ciągle. Gdy tylko wpadnie mi w ręce
jakiś ciekawy materiał uszyje sobie podobne.











Fot. Daria Pakuła

czwartek, 25 lutego 2016

Tennis skirt


Spódnice z zakładkami uszyłam już jakiś czas temu. Niezaprzeczalnie są teraz bardzo modne i można zobaczyć je wszędzie. Z całą pewnością od dłuższego czasu są niemalże hitem na tumblr, pinterest
i innych podobnych stronach. Chciałam taką mieć, postanowiłam więc, że sama spróbuję taką uszyć. Najpierw powstała różowa spódnica, strasznie ją polubiłam, dlatego postanowiłam uszyć taką samą w czerwoną kratkę.



Do uszycia takiej spódnicy potrzebujemy: 
-materiał ok. 1,3 m x 1,5 m
-zamek
-guzik.

Materiał musi mieć długość łącznie trzy razy większą od obwodu talii (+ok. 10 cm), może składać się z dwóch zszytych części. Odcinamy od niego pas o szerokości 10 cm. Resztę materiału dzielimy na połowę po czym zszywamy obie części wzdłuż krótszego boku. 
Wyliczamy szerokość jednej zakładki dzieląc swój obwód talii na 16. Zaznaczamy na materiale łącznie 128 punktów oddzielonych od siebie o wyliczoną długość (obw/16). Najlepiej rozpocząć od środka (64 punkty w jedną i 64 punkty w drugą stronę).
Łączymy zakładki przypinając szpilkami w taki sposób, że co trzecia będzie górną zakładką. Około 15 cm niżej przypinamy zakładki w odległościach obw/16 +1,5 cm. Dzięki temu spódnica będzie nieco szersza w biodrach. 
Następnie zaprasowujemy zakładki żelazkiem. Należy przytrzymywać każdą zakładkę w trakcie jej prasowania i zadbać o to aby wszystkie były jednakowe. Po zaprasowaniu naszywamy zakładki, od góry ok 15 cm w dół pamiętając o zakończeniu ściegiem wstecznym.
Teraz wystarczy tylko wszyć zamek, zszyć materiał pod zamkiem, wykończyć spódnicę od spodu na odpowiadającej nam długości. Na koniec wszywamy pas u góry spódnicy, doszywamy guzik i obszywamy dziurkę na guzik.
I gotowe! :)

Jeśli coś okazuje się  dla Was nie zrozumiałe, proszę pytać. Chętnie postaram się wszystko wytłumaczyć, bo zdaję sobie sprawę z tego, że post nie jest pisany fachowym językiem krawieckim (nie znam się jeszcze na szyciu na tyle dobrze :/).
Jednak efekt końcowy obu spódnic wydaje mi się naprawdę dobry :D

A oto mała sesja z obiema spódnicami :D

















fot. Daria Pakuła

wtorek, 16 lutego 2016

Kurtka moro

Przyjaciółka poprosiła mnie o uszycie dla niej kurtki na wiosnę. Przywiozła mi nawet materiał, z którego miałam ją uszyć. Z początku miała to być ramoneska, już nawet zaczęłam robić wykrój. Szybko jednak stwierdziłam, że... nie jestem gotowa na tak ambitne szycie. Zmieniłam zdanie i nie sądziłam, że mi się uda, ale w końcu uszyłam parkę. :) 




Wykrój stworzyłam sama, na wzór dosyć luźnej koszuli flanelowej. Zarówno przód jak i tył, a także rękawy naturalnie zostały odrysowane od koszuli. Właściwie pierwszy raz w życiu wszywałam rękawy i bezproblemowo udało mi się. 
Oto jak powstawała kurtka. Na początku zszyłam przód i tył, następnie wszyłam rękawy. Wykończyłam spód kurtki i końce rękawów. Kolejne były kieszenie, pomysł na ich kształt powstał w trakcie szycia. Później wszyłam zamek i wykończyłam materiał w jego pobliżu. Nie powinnam wykańczać go na tym etapie, ponieważ wcześniej należałoby zrobić dziury na sznurek (właściwie sznurówkę). Ale zrobiłam to w odwrotnej kolejności. Nie byłam w stanie zrobić oczek bezpośrednio na materiale kurtki, więc przyszyłam osobną część z oczkiem. Przyszyłam pas na odwrotnej stronie, przez który przeciągnęłam sznurówkę. Na koniec powstał dwustronny kaptur. Wykrój zrobiłam na wzór kaptura bluzy. Przyszyłam go do kurtki, zszycie zakryłam przyszywając tasiemkę.
Nie najlepiej potrafię tłumaczyć, ale cóż, mam nadzieje, że da się cokolwiek zrozumieć :D














Fot. Daria Pakuła


Uszycie tej kurtki było dla mnie jak na razie największym wyzwaniem szyciowym. Skłoniło mnie to do założenia bloga, ponieważ stwierdziłam, że nie najgorzej potrafię szyć. :)
Wkrótce pojawi się post, w którym pokażę spodnie uszyte z tego samego materiału.


czwartek, 11 lutego 2016

Zaczynamy!

Witam wszystkich serdecznie. Mam na imię Emilia. Przygodę z szyciem zaczęłam mając 14 lat, aktualnie mam niecałe 17. Jestem kompletną amatorką, nikt nie uczył mnie jak szyć. Od samego początku uczyłam się wszystkiego sama, czasem z pomocą internetu. Odkąd tylko pamiętam tworzyłam przeróżne rzeczy, lepiej lub gorzej. Chciałam spróbować również szycia. Więc podjęłam wyzwanie. Nie miałam maszyny w domu, więc szyłam ręcznie. Ozdoby, poszewki na poduszki i inne proste rzeczy. Szybko się wciągnęłam i po miesiącu zakupiłam maszynę. Kupiłam ją za własne oszczędności, więc nie mogłam pozwolić sobie na wiele. W ten sposób w moim domu pojawiła się dosyć tania maszyna Singer 8280. Zaczęło się... szczerze mówiąc, gdy ją kupowałam spodziewałam się, że po połowie roku o niej zapomnę i będzie stać w kącie. Tymczasem, zawzięcie szyję i ani mi się śni żeby przestać. Wydaje mi się nawet, że robię to nie najgorzej.



 



Nadszedł czas by podzielić się ze światem tym co udaje mi się stworzyć. Zapraszam do śledzenia mojej twórczości i czytania mojego bloga :)